W
jednej ręce trzymałam worek na śmieci, a drugą zbierałam porozrzucane papierki,
butelki i przeróżne śmieci z podłogi.
Kara Zayna polegała na posprzątaniu mu domu. Zapowiadał się długi
męczący dzień. Co prawda mogłam się nie zgodzić, ale postanowiłam mu pomóc. Zawsze
była jakaś szansa, by go poznać. Zresztą lubię pomagać, a to, że muszę robić to
za karę, której nie powinnam mieć, gdyż
nie zdążyłam mu powiedzieć o moim pojawieniu się na wczorajszej domówce,
nie miało znaczenia. Gdy skończyłam czyścić salon, chwyciłam wiaderko, miotłę i
worek, i przeszłam z tym wszystkim do kuchni, gdzie był mulat. Siedział
wygodnie rozłożony na krześle i jadł śniadanie.
-
Skończyłaś już? Możesz zabrać się za łazienkę, zdaje się, że ktoś tam
zwymiotował – powiedział, nawet na mnie nie spoglądając. Westchnęłam i
odwróciłam się na pięcie, po drodze chwyciłam to samo wiaderko i ruszyłam z nim
w stronę łazienki, o której położeniu nie miałam pojęcia. Dom Zayna był większy
od pani Rossaline, dlatego było też więcej sprzątania. Otworzyłam pierwsze
drzwi i zastałam siłownię. Uch, cofnęłam się z powrotem do kuchni, mulat nie
zmienił swojego położenia.
-
Gdzie jest ta łazienka? – zapytałam.
-
Na dole, pierwsze drzwi po lewej od wejścia i na górze, od razu po prawej
stronie – puścił do mnie oczko, a ja według wskazówki ruszyłam do toalety.
Gdy
skończyłam sprzątać na dworze, niebo było już granatowe i widniał na nim
księżyc wraz z otaczającymi go gwiazdami. Przetarłam ręką czoło i założyłam
kosmyk włosów za ucho. Wyprostowałam się, gdyż skończyłam szorować prysznic.
Podeszłam do zlewu i dokładnie umyłam dłonie. Spojrzałam w lustro i spuściłam
szybko wzrok, gdy zobaczyłam skrzydła. Trzeba stąd iść - pomyślałam i opuściłam
łazienkę. Zeszłam po schodach i weszłam do schowka, by odłożyć rzeczy, które z
niego wcześniej zabrałam.
Chciałam
poinformować Zayna, iż skończyłam i idę do domu, więc ruszyłam do salonu, w
którym siedział wraz z kumplem.
-
Zrobiłam to, o co mnie prosiłeś, więc idę – oznajmiłam zmartwiona tym, że będę
mieć kłopoty u starszej kobiety. Moje słowa spowodowały, że oby dwaj się
obrócili i zmierzyli mnie wzrokiem. Zrobiło mi się duszno, gdy ujrzałam tego
samego chłopaka co mi wczoraj ubliżał. W moich myślach pojawiła się ta
niechciana sytuacja i za wszelką cenę dręczyła mnie jeszcze bardziej.
-
O, to jest ta laska, o której ci mówiłem! To ona wczoraj zaryczana uciekła –
jego chłodny głos odbił się echem w mojej głowie. Wstydziłam się i mimowolnie
spuściłam wzrok na dół na swoje nogi.
Zażenowanie
- to czułam. Chciałam uciec, ale udowodniłabym, że jestem tchórzem, którym po
części byłam. Każdy, nie ważne czy człowiek lub anioł, ma swoje granice i
słabości.
Ja
bałam się ludzi.
Usłyszałam
jak Zayn podnosi się z kanapy i idzie w moją stronę. Podszedł do mnie i chwycił
mnie za ramię. Wyprowadził mnie z salonu aż na korytarz i mocno przycisnął do
ściany. Cichy pisk wydobył się z moich ust. Bałam się go. Byłam wręcz przerażona, moje serce nie nadążało z
biciem, czułam jakby miało się przesilić. Świeży oddech chłopaka łaskotał moją
szyję do tego stopnia, że musiałam się podrapać.
-
No, no… Widzę, że lubisz kłopoty, kłamiesz mnie – zaczął chłodno, zamrugałam
kilka razy, by łzy nie wyleciały z moich oczu, co byłoby totalnym upokorzeniem.
– Jesteś odważna, Mary – zrobił pauzę. Mówił głośno i wyraźnie, wywołując na
moich plecach co rusz jeszcze więcej ciarek. – Ale jesteś słaba, za słaba,
założę się, że boisz się własnego cienia. Budzisz się w nocy z krzykiem z
powodu głupiego, pieprzonego koszmaru, ale od dzisiaj nawet nie zaśniesz –
przyłożył swoje wargi do mojego ucha, a ja nie wytrzymałam, zamknęłam oczy.
Sprawiało mu to przyjemność, poniżanie, strach w oczach ofiary. Dopiero teraz
zdałam sobie sprawę, że nie znam maski Zayna Malika, ale muszę go złamać bo...
Bo inaczej po śmierci nie trafi do nieba, ale do piekła. Przygryzł płatek
mojego ucha z taką zachłannością, jakby miał je przegryźć. Po tej jakże
najdłuższej chwili mojego życia odsunął się ode mnie, a ja upadłam. Wskazał
palcem w stronę drzwi i powiedział coś w stylu, że na mnie już pora. Nie
liczyłam na żadne podziękowanie z jego strony za wysprzątanie domu, ale to jak
się zachował, było podłe. Wyrzucił mnie. Jego postępowanie było dla mnie
zagadką, wściekł się na to, że nie miałam szansy wypowiedzenia na temat tego
czy byłam na imprezie.
(..)
Pani
Rossaline jak się okazało została poinformowana przez mulata o tym, że
zagoszczę u niego trochę dłużej. Ucieszyła się z tego powodu. Uznała, iż taka
miła osoba jak ja może go zmienić, ale ja w ogóle nie czułam jej słów. Obydwaj
różniliśmy się od siebie jak ogień i woda, co było wręcz irytujące, ale bardzo
fascynujące. Przygotowałam starszej pani kolację i poszłam nalać jej wody do wanny.
Usiadłam na jej brzeg, zatknęłam kurek i puściłam gorącą wodę. Rozejrzałam się
dookoła i gdy na drugim końcu łazienki zobaczyłam płyn, podeszłam po niego.
Malinowy z dodatkiem cytryny, zastanawiające. Nalałam go do wody, która
zapełniła już połowę wanny i tak powstała pijana, duża ilość pijany.
Siedziałam
w ciszy więc, gdy tylko rozległo się głośne pukanie do drzwi moje serce wręcz
wyskoczyło z piersi. Podniosłam się i uchyliłam drzwi, na całe szczęście była
to pani Ros.
-
Przepraszam Mary, jestem zmęczona. Mogę wejść? – zapytała lekko zaspana. Jej
worki pod oczami mówiły same za siebie, iż jej organizm domaga się snu.
Wytarłam ręce i opuściłam pomieszczenie posyłając kobiecie szczery uśmiech.
Zeszłam na dół po schodach do kuchni. Talerze były ułożone w zlewie, więc
postanowiłam je umyć, zresztą taka była też moja praca. Odłożyłam naczynie na
suszarkę, by trochę obeschło, a sama ścierką starłam okruszki ze stołu, przy
którym kobieta jadła. Potem wytarłam talerze i odłożyłam je na miejsce. Nie
byłam zmęczona, co było dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż cały dzień spędziłam
na nogach, sprzątając u Zayna.
Postanowiłam
jednak, że wrócę do swojego pokoju. Wdrapałam się na górę, światło w łazience
się jeszcze paliło. W mojej głowie pojawiły się obawy czy kobieta tam nie
zasnęła. Jej zaspanie było bardzo specyficzne, a świadomość, iż nie znałam jej
zbyt długo powodowała ciarki na moich plecach.
-
Pani Ros, wszystko w porządku? – zapytałam, by uspokoić swoje sumienie, ale gdy
odpowiedziała twierdząco ruszyłam przed siebie. Pokój nie był duży, wręcz
idealny do mnie. Wielkie łóżko stało na środku pomieszczenia, po jego prawej
stronie znajdowała się komoda, a naprzeciw niej wielkie okno i parapet do
siedzenia obszyty białym materiałem, który współgrał z liliowym kolorem tego
pokoju.
Perfekcji
temu pomieszczenia nadały wzorki kwiatów i lustro powieszone naprzeciw łóżka.
Nie powiem bym była z niego bardzo zadowolona, ale uspokoiłam się w myślach, iż
starsza kobieta rzadko tu zagląda. Przebrałam się w białą bluzkę i szare dresy.
Jako, że nie chciałam spać, usiadłam na parapet. Okno, w którym siedziałam było
naprzeciwko Zayna, gdzie znajdowała się jego sypialnia. Widziałam cień jego
sylwetki przemieszczającej się po sypialni. Nagle światło zgasło, a on ponowił
mój czyn. Usiadł na parapet i patrzył w gwiazdy. Nawet z tak daleka mogłam zauważyć jego
perfekcyjną fryzurę i twarz. Wyglądał jakby o czymś zawzięcie myślał co nie
było dla mnie szokiem. Wiedziałam, że jest osobą mądrą i dużo czasu poświęca na
zastanawianiu się, co będzie jutro lub po prostu myślami błądził o swojej
mamie.
Wydawał
się tajemniczy, co powodowało, że w pewien sposób się go bałam. Czuję się
spokojniejsza, gdy go widzę, wtedy nie pojawia się we mnie obawa, że przyszłam
tu na darmo. Powoli opierałam głowę o plastikowe obramowanie szyby, gdy coś
runęło na ziemie z taką siłą, że podskoczyłam. Poderwałam się i wychyliłam
głowę bardziej, by móc zobaczyć co się stało. Mój sąsiad też był zainteresowany
wydarzeniem, gdyż zrobił to samo co ja, ale z tej wysokości nie dane było mi
nic zobaczyć, zerwałam się na równe nogi i ruszyłam pędem na zewnątrz.
Trząsnęłam
drzwiami tak głośno, że połowa miasta się obudziła. Podeszłam do tego miejsca i
zobaczyłam dziurę - dość głęboką, w której było coś wyryte. Był to znak, ale
nie należał on do aniołów, a skoro nie do nas, to tylko do jednej osoby;
Serbradesa, w piśmie opisanego jako diabła.
Nerwowo
przygryzłam wargę, odwracając się w tył. Nie minęła chwila, a zza dębowych
drzwi wyłonił się Malik. Spanikowana podniosłam dłoń i z całej siły ścisnęłam
ją w piąstkę. Czas na chwilę się zatrzymał, a ja mogłam ze spokojem pomyśleć.
Użyłam
swojej mocy, by jakoś zlikwidować ten znak, ale gdy ona nie poskutkowała, po
prostu wyryłam inny znak tuż obok, by archeologowie nic nie rozpoznali i by nie
narodziła się z tego nowa bestselerowa historia.
Autorka : Cześć, kochani ! Dodaje szybciej niż
przewidywałam. Mam nadzieję, że wam się podoba .Zostawiajcie komentarze, to
mnie zmotywuje by szybciej dodawać. ILY !
Jest takie oryginalne, masz dużo świetnych pomysłów! Zawsze wolałam innego typu ff i mówiłam że takie są bezsensu, ale uważam że to jest lepsze od większości z nich i naprawdę nie żałuję, że to czytam!
OdpowiedzUsuńO kurde, się porobiło. Zayn dowiedział się, że Mary była u niego na imprezie.. do tego ten znak na końcu. Zaczyna się robić ciekawie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nowy rozdział! W międzyczasie zapraszam do siebie na restless-life.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny! ;*
Świetny rozdział! Muszę przyznać, że masz naprawdę dobry pomysł i dobrze piszesz :)
OdpowiedzUsuńStrasznie polubiłam tego bloga, bo jest oryginalny. Polubiłam Mary. Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi się zrobiło Mary... Jakim prawem ona ma sprzątać dom Zayna?!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ^^
Wydaje mi się, że Zayn zgrywa takiego cwaniaczka, ale tak naprawdę pod tą maską znajduje się dobre serce :)
Cóż, może się mylę, ale ttylko chciałam wyrazić swoją opinię ;>
Czekam na nexta xx
@droowseex
Oryginalny pomysł na FF, zazwyczaj nie czytam takich bo wymagają dość dużej fantazji od autorki a ty ją masz, może nie za dużą ale w końcu raczej nie masz trzydziestu paru lat i doświadczenia w pisaniu więc daję Ci szansę. Co do fabuły w ciekawym świetle przedstawiasz staruszkę, znak również jest intrygujący. Trzema słowami: zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńPS. Nie chcę Cię urazić, nic z tych rzeczy, tylko pragnę zwrócić Ci uwagę na błędy które strasznie rzucają się w oczy i jak się to napotka to psuje się atmosfera czytania (przynajmniej ja tak mam), szczególnie dwa rzuciły mi się strasznie w oczy 1." No, no… Widzę, że lubisz kłopoty, kłamiesz mnie – zaczął chłodno" Sądzę że powinno tu być "okłamujesz mnie" zamiast "kłamiesz mnie". Tak lepiej brzmi moim zdaniem 2. "Nalałam go do wody, która zapełniła już połowę wanny i tak powstała pijana, duża ilość pijany." Z kolei tutaj powinno być tutaj słowo "piana" zamiast "pijana" bo raczej chodziło ci o połączenie płynu i wody a nie dziewczyny pod wpływem alkoholu. Mam nadzieję że się na mnie nie obrazisz ani nic takiego, chce Ci tylko pomóc by twoje FF było trochę lepsze, ja sama popełniam błędy, głownie w stawianiu przecinków (być może to widać nawet w tym komentarzu). Mam nadzieję że pomogłam.
Życzę weny a także mniej błędów.
Czekam na nexta
nuda100
Znaczy to nie ja poprawiam błędy, robi to moja koleżanka. W sumie będę ją bronić no bo jednak nie ma tutaj dużo błędów. Jak na początku napisałaś nie jestem dorosła i jak to ujęłas nie mam za dużej fantazji. Uważam, iż po 3 rozdziałach nie da się tego stwierdzić, ale cóż . Chodź twój komentarz był po części obraźliwy to i tak dziękuję, wyraziłas swoją opinię i ja po słucham twoich rad . Miłego wieczoru bby xo
OdpowiedzUsuń*przepraszam za błędy jestem na mobilnym x
Posłucham **
UsuńBlog świetny <3 szkoda mam Mary <3 Czekamy na next :) w wolnej chwili zapraszamy do nas http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń