Pani
Rossaline bardzo się ucieszyła, gdy powiedziałam jej o zaproszeniu mulata. Ja
jednak nie byłam zbyt przekonana czy powinnam tam iść, ale gdybym nie
wykorzystała tej okazji, moje zbliżenie się do mulata wyszłoby marnie, dlatego
poprosiłam panią Ros, by pomogła mi się ubrać. Ona cała w skowronkach zgodziła
się i popędziła do góry. W tym czasie, gdy gospodyni zniknęła za drzwiami, ja
zaciekawiona podeszłam do szafki z półkami. Chwyciłam jedną z książek i
doznałam szoku. Była to książka o aniołach. Otworzyłam ją na przypadkowej
stronie i moje przypuszczenia stały się jasne. Jest to kodeks aniołów, ale w
innej wersji, tej nieznanej mi. Zaciekawiona wzięłam inną lekturę i znów
należała ona do kategorii anielic. Przerażona odłożyłam książki na swoje
miejsce i usiadłam na kanapę. Co jeśli pani Ros jest aniołem tak jak
przypuszczałam i dlatego postanowiła mi pomóc? A może po prostu interesuje się
stworzeniami, które pozornie nie istnieją? To zdecydowanie zbyt szybko się
dzieję. Postanowiłam jednak nic nie wspominać Rossaline o jej fascynacji, nie
chciałam ją urazić. Gdy przyjdzie na to pora, ona sama się otworzy.
-
Mary, kochana, znalazłam dla ciebie coś idealnego! – usłyszałam pełny
uradowania głos starszej kobiety, która schodziła po schodach. Podniosłam się z
wygodnego materaca i podeszłam do niej. W dłoniach trzymała białą sukienkę do
kolan. Była ozdobiona falbankami, które dodawały jej uroku.
-
Jest śliczna – skomentowałam od razu. Była idealna dla mnie jako anioła. Może
czas się pogodzić z tym, że już nim nie jestem, a przywyknąć z myślą i nazwać
się człowiekiem, który tylko podejdzie do lustra i w odbiciu ma białe skrzydła?
Kobieta
kazała mi iść do łazienki przymierzyć ubranie. Też tak zrobiłam. Nałożyłam na
siebie leciutki materiał niczym piórko i okręciłam się wokół własnej osi. Sama
nie wiem, dlaczego to zrobiłam, chyba chciałam sprawdzić czy gdy mocniej
zawieje, będzie mi widać majtki. Otwierając drzwi napotkałam się na lustro.
Zapomniałam! Od dzisiaj muszę być bardziej ostrożniejsza. Skrzydła w lustrzanym
odbiciu zmartwiły mnie i jeszcze bardziej uświadomiły, że pójście na imprezę do
Zayna jest złym pomysłem. Co powiem, gdy przejdę obok lustra i, nie daj Boże,
ktoś je ujrzy?
-
Mary, wszystko w porządku? – po łazience rozniosło się delikatne pukanie pani
Ros. Szybko otworzyłam drzwi i jak najszybciej przez nie wyszłam. Przynajmniej
mam wskazówkę, by zaobserwować czy starsza kobieta unika luster, jeśli tak
muszę doprowadzić do tego, by przed nim stanęła.
-
I jak? - zapytałam zaciekawiona opinią kobiety.
-
Idealna, chodź jeszcze zrobimy coś z włosami i nałożę ci delikatny makijaż –
uśmiechnęłam się promiennie i chwyciwszy moją dłoń pociągnęła mnie na dół do
salonu.
Jeśli
pani Ros używa tych wszystkich kosmetyków jakie wyjęła, to ja wcale się nie
dziwię, że wygląda tak młodo. Zmarszczyłam nos, gdy przejechała mi pędzelkiem
nakładając puder.
-
Mary, tylko proszę cię, uważaj. Zayn nie jest złym chłopakiem, ale uważaj
dobrze? - w jej głosie można było usłyszeć troskę. Było mi miło, że jednak mam
tutaj jakieś wsparcie.
-
Proszę się nie martwić – zapewniłam ją. – Zayn nie wygląda na grzecznego – powiedziałam, pomimo
tego, że znałam go jak własną kieszeń, której nie miałam.
-
Dużo przeżył i to uczyniło go takim człowiekiem jakim jest, ale w gruncie
rzeczy to dobry chłopak - miała rację. Śmierć jego matki, która popełniła
samobójstwo, po tym jak dowiedziała się, że mąż ją zdradza, na pewno wpłynęła
negatywnie na Zayna.
Gdy
kobieta oznajmiła mi, że to już koniec ucieszyłam się. Po tym jednym razie
stwierdziłam, że makijaż to jednak nie moja bajka.
Dwudziesta
nie ubłaganie zbliżała się coraz szybciej, a moje ciało z każdą sekundą drżało
mocniej. Byłam przerażona faktem bycia na tej imprezie i wpasowania się w
towarzystwo. Podział grupy był mi dobrze znany. Niestety w niebie jest podobnie.
Kujony, luzaki i tym podobne. Ja zaliczałam się do cichych szarych myszek. Kto
by pomyślał, że dam radę uciec przez bramę i zejść na ziemię?
Na
pewno nie ja.
Gdy
wybiła dwudziesta i zza okien było
słychać dudniącą muzykę, przeprosiłam panią Ros, z którą oglądałam telewizję i
wyszłam na „imprezę”.
(…)
Widziałam
nie raz imprezy Zayna z góry, dlatego byłam pełna obaw. Ludzie byli wszędzie.
Dziewczyny skąpo ubrane, obściskujące się z przypadkowymi chłopakami, którzy z
wyglądu mówili „Jestem najlepszy, więc się bój”. Starałam się iść prosto przed
siebie, nie zwracając większej uwagi na wyzwiska, przezwiska rzucane wobec
mnie. Nerwowo zagryzałam wargi i wstrzymywałam oddech. Skrępowanie – to jedyne
słowo, które mówi o tym, co czułam. Moja głowa była spuszczona na dół, przez co
mogłam lekko się garbić. Moja mama nie byłaby ze mnie dumna. Zadrżałam, gdy
moje ciało w coś uderzyło, raczej kogoś. Podniosłam wzrok do góry i zobaczyłam
jakiegoś chłopaka.
Miał
on niebiesko - szare oczy, ubrany był w czarną koszulkę wyciętą w serek. Jego
ciało ozdabiały tatuaże, które były imponujące. Sama też mam jeden. Na karku i
pomiędzy skrzydłami.
Latające
ptaki.
-
O, kogo my tu mamy? Nowa dziweczka przyszła? – zawołał głośno tak, by wszyscy
zebrani wokół zwrócili na nas uwagę. Znieruchomiałam, moje mięśnie spięły się.
Brałam szybkie wdechy i wydechy, by jakoś uspokoić bicie mojego serca.
-
Jakiś dziwoląg do nas zawitał – au, zabolało. Miałam ochotę dać nogę i stamtąd
uciec. Po pomieszczeniu rozniósł się głośny śmiech, co jeszcze bardziej mnie
dobiło.
Nie
potrafiłam nic z siebie wydusić. Wiedziałam, że to przez alkohol, który płynął
w jego żyłach, ale było mi naprawdę przykro.
-
No to, kochanie, jako, iż jesteś nowa, pójdziesz jako pierwsza do zabawy w
słoneczko, UWAGA TO KTO CHCE PRZELECIEĆ SZTYWNIARĘ? – zaśmiał się brutalnie, a
ja usłyszałam znowu śmiech. Oczy mnie piekły, gdyż moje łzy chciały ujrzeć
światło dzienne. Co to jest za zabawa?
-
Nikt, cóż to może mi obciągniesz, co? – jego ton był obrzydliwy i powodował na
moich plecach ciarki oraz odruchy wymiotne.
-
Nie umiesz mówić czy co, sztywniaro? Jeśli tego nie zrobisz, to spierdalaj stąd
– poniżona, przestraszona i zawiedziona odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z
domu Zayna. Za sobą słyszałam jeszcze zdania typu „Tylko się nie rozpłacz” albo
„Jesteś gównem”.
O
właśnie tak wyglądają ludzie o tym gatunku, o których jesteśmy uczeni tam na
górze. Szłam marszem jak najdalej od tego miejsca, moim celem było wlecieć na
dach i rozpłakać się.
Wiedziałam,
że jako nowa osoba nie zostanę tam zbytnio dobrze przyjęta, ale nie sądziłam, że
aż tak bardzo. Nigdy więcej żadnych imprez. Rozejrzałam się dookoła i gdy
nikogo nie było podniosłam rękę i zrobiłam znak krzyża. Na moich plecach
pojawiły się skrzydła. Moje nogi straciły styczność z betonem. Leciałam w górę
na dach pani Ros. Będę mieć oko na Zayna, ale z dala od niego i jego
przyjaciół. Usiadłam na dachu, podciągnęłam nogi pod podbródek i oparłam głowę
o kolana. Zwątpiłam w swój wspaniały plan ucieknięcia na ziemię, ale przecież
po jednej porażce nie mogę się poddać, tak? Dokonam swojego zadania. Spojrzałam
w dół , impreza rozwijała się w najlepsze, a ja siedziałam sama na dachu, czyż
tak nie jest lepiej? Tak, jest.
Po
jakimś czasie wszyscy byli tak wstawieni, że postanowiłam zejść i położyć się w
wygodnym łóżku. Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam drabinę, zeszłam po niej i
udałam się do domu pani Ros.
Starsza
kobieta wręczyła mi już wcześniej klucze, dlatego bez problemu, po cichu
weszłam do środka. W pomieszczeniu panowały egipskie ciemności, co było
wyzwaniem dla mnie, czyli osoby nie znającej tego pomieszczenia na pamięć, co
jakiś krok zahaczałam o szafkę, komodę lub stojak na kurtki, ale grunt, że się
nie przewaliłam! Wdrapałam się na samą górę, załatwiłam wszystkie rzeczy w
łazience, w tym zmycie makijażu i położyłam się spać wcześniej przebierając się
w piżamę, przygotowaną przez panią domu.
(…)
Obudziłam
się rano o piątej, byłam zdziwiona, dlatego że położyłam się grubo po trzeciej.
Ale to pewnie przez wyczajenie. Zeszłam na dół do kuchni. Nikogo nie było.
Czyli już wiem, że pani Rossaline nie należy do rannych ptaszków. Rozejrzałam
się po kuchni i niepewnie zaczęłam szukać produktów na śniadanie. Moje
zdolności kucharskie kończą się na przygotowaniu jajecznicy, dlatego gdy
znalazłam jaja, rozbiłam je na patelni, wsypałam szczyptę soli, podsmażyłam i
przełożyłam je na talerz. Posypałam to wszystko szczypiorkiem, który kobieta
trzymała w doniczce i posmarowałam dwie skibki chleba masłem. Chwyciłam do ręki
pomidora i wycięłam z niego kawałki przypominające płatki kwiata, ukroiłam
jeden plaster ogórka i ułożyłam z moich wycinków kształt słoneczka/stokrotki.
Zaparzyłam wodę i zalałam nią saszetkę herbaty w kubku z jakimś dziwnym, nie
znanym mi logiem.
Nie
wiedząc co zrobić zaczęłam sprzątać na dole w salonie, ułożyłam wszystkie buty,
kurtki i książki w kolejności alfabetycznej.
-
Wstałaś już – usłyszałam za sobą delikatny głos staruszki. Odwróciłam się do
niej przodem i przytaknęłam.
-
Uszykowałam dla pani śniadanie – uśmiechnęłam się szczersze, widok radosnej
kobiety sprawiał mi satysfakcję.
-
To miłe, dziękuję. A no właśnie, opowiadaj! Jak się bawiłaś? - zapytała
klaszcząc w dłonie. Coraz częściej nachodziły mnie myśli, skąd u niej tyle
entuzjazmu w tym wieku. Może ona
faktycznie jest tym aniołem. Po wczorajszym zapoznaniu z kolegami Zayna
stwierdziłam, że ludzie są paskudni, bez uczuć, liczy się dla nich tylko czubek
własnego nosa, lubią poniżać, obrażać i upokarzać.
-
Nie byłam tam długo – punkt dla mnie, że umiem świetnie dobierać słowa. Nie
było to kłamstwo. Modliłam się w duchu, by kobieta nie drążyła tego tematu,
gdyż chciałabym jakoś zapomnieć ten dzień, ale to niemożliwe… Mam świetną
pamięć, ale rozumiem to, iż ludzie popełniają błędy.
-
Dlaczego? – tego pytania się obawiałam.
-
Nie znalazłam Zayna. Trafiłam na jego kolegę i uciekłam stamtąd – wyjaśniłam na
tyle ile mogłam, kobieta chyba wyczuła, że nie zbyt chcę o tym rozmawiać,
dlatego skupiła się na jedzeniu śniadania.
-
Ty nie zjesz? – zapytała. Anioły jedzą tylko jeden posiłek w ciągu dnia i jest
to obiad, ale pomimo tego potrafią gotować. Tylko ja byłam wyjątkiem i nie
umiałam. Nie nadawałam się do tego po prostu.
-
Nie, ale może mogę coś dla pani zrobić? – zapytałam uprzejmie.
-
Nie, chyba nie… Albo nie, czekaj. Możesz wynieś śmieci – powiedziała, gdy
zobaczyła pełen kosz z odpadkami.
Wyszłam
na zewnątrz i zimne powietrze przeszyło moje ciało. Odszukałam wzrokiem
metalowe kosze i podeszłam do nich, podniosłam pokrywkę i wsadziłam worek z
śmieciami. Zamykając kosz, usłyszałam czyjąś kłótnie. Rozejrzałam się dookoła,
aż mój wzrok napotkał brunetkę wybiegającą z domu Zayna, zdenerwowana i cała
zapłakana pokonała krótki odcinek drogi między furtką, a stojącym mulatem.
Krzyczała coś, a chłopak jak ostatni dupek stał oparty o futrynę drzwi. Skłamałabym
gdybym pomyślała inaczej, miał on idealną figurę, strasznie seksowną. Mary,
jesteś aniołem!
Jak
ostatnia sierota przyglądałam się tej całej scence tak że nie zauważyłam wzroku
mężczyzny zwróconego na mnie. Puścił do mnie oczko. Speszyłam się, spuściłam
głowę na dół tak, by moje włosy zakryły twarz.
-
Podjedź tutaj na chwilę – usłyszałam jego niski głos. Ciarki przeszły po moim
kręgosłupie, zostawiając głupią gęsią skórkę. Wykonałam jego polecenie i podeszłam
do bramy.
Serce
waliło mi jak oszalałe, mój oddech przyśpieszył, a ręce drżały.
-
Nie lubię, gdy kogoś zapraszam, a on nie przychodzi – zaczął ostrym tonem.
Podniósł mój podbródek swoimi palcami, gdy ja nadal na niego nie spojrzałam.
Zabrakło mi tlenu. Był piękny i idealny, jeśli chodzi o wygląd, pod każdym
względem, nie miał żadnej skazy.
Spojrzałam
w jego czekoladowe oczy i w tęczówkach zobaczyłam swoje odbicie – przerażona dziewczyna, która
ma zemdleć; tak wyglądałam.
-
Czeka cię kara – odparł poważnie. Uniosłam jedną brew do góry i czekałam, aż
coś powie, ale on tylko chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę jego
domu. Zaczęłam się opierać, ale gdy to
zrobiłam zostałam skarcona jego spojrzeniem.
-
Jeszcze raz tak zrobisz, a przestanę być miły – odparł, czyli jego zachowanie
było miłe?
W
mojej głowie pojawiły się obawy. Przecież wyszłam tylko na chwilę, to
nieuczciwe wobec pani Ros.
Wiedziałam,
że Zayn nie należy do sympatycznych, ale to wszystko z nieba wydawało się
prostsze.Autorka : Przepraszam ,że tak długo. Mam już napisanych pięć następnych, więc mam nadzieję ,że pojawią się w miarę szybko.
Kochani,
miałabym do was prośbę.
Tego
bloga czyta mało osób, a ja sama nie jestem w stanie nic zrobić by dowiedziało
się więcej.
Dlatego
proszę polecajcie go na swoim blogu, lub gdziekolwiek. Naprawdę to by było
miłe.
Dziękuję,
miłego dnia.
Świetny! Czekam na następny ^.^
OdpowiedzUsuńCzo ten Zayn chce jej zrobić ?! ; o
I na tej imprezie co to było? ; p
A pani Ross naprawdę jest aniołem? :D
Pozdrawiam :3 x
Świetny *.* Świetny *.* Świetny *.* Jaka znowu kara? xD Pozdrawiam i wysyłam caaałusy <3
OdpowiedzUsuńKuuutwaa, 15 minut pisałam komentarz i się po prostu coś zrobiło i bum nie ma shit sheis kuźde. Ehh
OdpowiedzUsuńNapisze od nowa jak sie odwściekne (nie, nie ma czegoś takiego xD)
Ooooooł teraz rozumiem musisz go zatwierdzić, jaka ja jestem głupia ehh, tak jestem blond hahaha omg
OdpowiedzUsuńNo kuźde jednak tego nie ma, czyli jestem choć trochę inteligentna ehh trutno
UsuńEjjjj czy Zayn ją zgwałci? ( pedofil Time hyhyhy) odbija mnie hahahaha znaczy mi, sorki głupawka nie zatwierdzaj tego hahahaha niech to zostanie między nami czy coś cokolwiek hahahahaha omg
OdpowiedzUsuńpo prostu awww *-*
OdpowiedzUsuńweny <3
Ale przecież ona była! Czemu mu tego głupia nie powie?!
OdpowiedzUsuńNie lubię tych wszystkich facetów, którzy uważają się za lepszych od innych.
Nie podoba mi się towarzystwo Zayn'a.
Oby Mary nic się nie stało..
Świetny rozdział. Czekam na next. Trochę boję się o Mary, ale podejrzewam, że Zayn chce ją tylko nastraszyć i ona mu powie jak było. Muszę się pochwalić i przeprosić, bo zrobiłam bez twojej wiedzy buttona do tego opowiadania, by ludzie, którzy odwiedzają mój blog mogli zobaczyć i twój. Mam nadzieję, że pomogłam i nie będziesz na mnie zła. A on wygląda tak: file:///C:/Users/Admin/Desktop/Posty%20na%20bloga/Zdj%C4%99cia%20do%20bloga/Lovely%20Angel-%20polecam.png . Nic nie zamazałam tylko zmniejszyłam twój nagłówek.
OdpowiedzUsuńnie ma problemu :) Bardzo mi miło. Nie jestem zła ! :) Miłego dnia xx
UsuńŚwietny rozdział! I naprawdę dobrze napisane oraz bardzo ciekawa i oryginalna fabuła! Czekam na następny rozdział xoxo
OdpowiedzUsuńAle świetny blog ! :3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że na niego natrafiłam :]
Ciekawi mnie, jaka kara czeka Mary. Mam nadzieję, że Zayn nic jej nie zrobi :)
Boski rozdział, czekam na nexta xx
@droowseex
Twój blog się świetny xx Czekam na następny rozdział @mochosw
OdpowiedzUsuńJest po prostu zajebisty! Oryginalny pomysl!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :) Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńW między czasie jak znajdziesz czas zapraszam na tłumaczenie :) http://the-window-fanfiction-pl.blogspot.com
@NIallfollowsme :)